Wyobraźcie sobie taką sytuację: jest
poranek. Budzicie się obok ukochanej osoby, obydwoje wyspani- zaczynacie
się witać. Jest naprawdę miło, można by rzec- idealnie. Wpatrujesz się w
jego błękitne oczy, widzisz zmarszczki na czole i przyglądasz się jego
rozczochranym włosom. Czujesz przypływ miłości i zastanawiasz się, czym
sobie zasłużyłaś na takiego faceta. Nagle on zaczyna Ci się przyglądać a z jego ust padają słowa, które
sama nie wiesz jak zinterpretować. A że jesteś kobietą- odbierasz to
najpierw w negatywny sposób. Później jednak, wspominając te słowa
czujesz ciepło na sercu na przemian z lekkim niepokojem i tak w kółko.
Czy
ktoś powiedział Wam kiedyś jakiś ''komplement'', którego nie byłyście pewne?-Czy macie się z niego
cieszyć, a może zapaść pod Ziemię lub po prostu zignorować? Ja
czasami słyszę te kilka słów, które budzą u mnie skrajne emocje. Ja-
Aleksandra, mierząca metr sześćdziesiąt, przed ciążą ważąca tyle co
piórko, moim znakiem rozpoznawczym były czarne włosy i eyeliner na
powiekach. Ja- Aleksandra, obecnie mierząca metr sześćdziesiąt, po ciąży
ważę ''parę kilogramów za dużo'', mój znak rozpoznawczy- brak makijażu i
jaśniejsze włosy. Ja, Aleksandra usłyszałam: Ale ty zrobiłaś się mamusiowata.
Pierwszy
raz usłyszałam go, będąc jeszcze w ciąży. Ale wtedy słyszałam tyle
określeń mojego wyglądu, że nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
Drugi raz, jakoś zaraz po urodzeniu Anielki- wtedy mocno się nim
przejęłam. Jako, że jestem kobietą, chcę wyglądać dobrze albo chociaż
nienagannie. Widziałam wtedy obwisły brzuch, widziałam napuchniętą buzię
ze zmęczenia, gdy udało mi się spojrzeć w lustro. Te słowa potraktowałam
jako ''Olka, weź się za siebie- urodziłaś córkę, wracaj do formy''. Za
trzecim razem( jakoś trzy miesiące temu) nie wytrzymałam i wyraziłam
swoje niezadowolenie. Ileż można słuchać, że jestem mamusiowata, podczas
gdy cały czas starałam się walczyć z wizerunkiem ''matki polki
niezadbanej''. A już na pewno nie chciałam być nią w jego oczach. Z
jednej strony, takowe określenie mi pasowało- jestem dumną mamą. Ale z
drugiej- chcę być kobietą, a słowo ''mamusiowata'' kojarzyło mi się z
opuchniętą i zmęczoną twarzą.
Postanowiłam
zapytać, o co mu właściwie chodzi. Skubany wybronił się, że niby moja
twarz stała się bardziej dojrzała a to mu się bardzo podoba. Przeszło,
bo zawsze mam problem z młodym wyglądem. Wyglądam na jakieś szesnaście
lat, co często utrudniało mi życie i czułam dyskomfort chodząc z
brzuszkiem lub pchając wózek. Tak więc słowa, że wyglądam dojrzalej,
sprawiły mi ogromną radość.
A wy usłyszeliście kiedyś komplementy-ciosy?.
Na luzie- to nowa kategoria na blogu, pod którą będę zamieszczać luźne tematy związane z moim życiem- bez żadnego przesłania- tak na luzaku.
Przypominam o konkursie i zachęcam do udziału Klik
My kobiety to jednak zazwyczaj interpretujemy większość rzeczy na swoją niekorzyść :P Zastanawiam się właśnie czy usłyszałam kiedyś podobny komplement i chyba coś takiego było, ale nie jestem w stanie sobie tego teraz przypomnieć. Faceci potrafią czasem powiedzieć coś, co dopiero po głębszym przemyśleniu, albo wytłumaczeniu z ich strony, nabiera zupełnie innego znaczenia :)
OdpowiedzUsuńChłopak nazwał mnie kuleczką, bo stwierdził że to strasznie urocze słowo. Bardzo nietrafione, bo choruję na zaburzenia odżywiania dłużej niż się znamy.
OdpowiedzUsuń